wtorek, 28 sierpnia 2012

Zostawcie w spokoju skarpety w sandałach

      Nie, wcale nie dołączyłam do jakiegoś zbzikowanego stowarzyszenia walczącego o wolność tej części garderoby. Nie próbuję też upodobnić się do Zgredka, domowego skrzata z serii o Harrym Potterze pałającego miłością do wełnianych skarpet w dziwne wzory. Po prostu męczy mnie już antypropaganda tego połączenia i fakt, że często negatywne komentarze na ten temat pochodzą od osób, które noszą tipsy i posiadają nielimitowany karnet na solarium.

      Nie zamierzam nikogo przekonywać do powyższego zestawienia. Sama nie jestem jego wielką fanką. Zastanawiam się tylko dlaczego akurat ono wywołuje takie oburzenie wśród Polaków. W latach 80 nikt jakoś nie narzekał na to, że jest taka moda, a przecież w kwestii ubioru kochamy wracać do tych właśnie czasów, więc dlaczego by sobie nie odpuścić tej nagonki i przestać wylewać swoje żale na portalach internetowych, że ten czy inny projektant ubrał swoich modeli w skarpety i sandały. Zresztą na ulicach możemy dostrzec o wiele więcej naprawdę błędnych interpretacji panujących trendów przy których to połączenie wydawałoby nam się szczytem dobrego smaku.

      Gdyby tak ze stóp polskich mężczyzn usunąć każdą skarpetę ubraną do sandałów, nie zmieniając przy tym nic więcej, styl naszych ulic wcale by się nie poprawił. Nie zmieniłoby się właściwie nic. Do czego zmierzam? Tytułowe połączenie tak naprawdę nie jest jakimś ogromnym problemem, którego likwidacja całkowicie odmieniłaby wygląd Polaków. Właściwie jest długa lista rzeczy, które powinniśmy poprawić, żeby kiedykolwiek można było mówić o modzie warszawskiej, łódzkiej, polskiej tak jak dziś mówimy o tej londyńskiej, paryskiej czy włoskiej i czerpać z niej inspiracje. Na dzień dzisiejszy mogę jedynie stwierdzić, że potrzeba naprawdę sporo czasu, żeby to nastąpiło. Bo niestety Polacy mają to do siebie, że lubią niektóre sprawy zamiatać pod dywan i przykrywać je tymi, które naprawdę nie mają większego znaczenia. I tak też jest w przypadku mody. Lepiej krzyczeć o braku stylu w przypadku skarpet w sandałach niż zwrócić uwagę na prawdziwy problem.

         Sprzedaż online, showroomy, vintage shopy. Internet jako kopalnia inspiracji. Dzisiaj możliwości mamy więcej niż jeszcze parę lat temu, a zupełnie nie potrafimy tego wykorzystać w odpowiedni sposób. Oceniamy i komentujemy, ale sami boimy się poddać ocenie, przejrzeć się w oczach innych i spojrzeć na własny wizerunek krytycznym okiem. Jesteśmy zgodni tylko co do tego co jest złe, a wydane sądy na ten temat są niezaprzeczalne i nieodwołalne. Dokładnie tak jak w kwestii tych nieszczęsnych skarpet w sandałach. Cóż, to jest właśnie element charakterystyczny postrzegania mody przez Polaków. Każdy kraj ma w tej kwestii jakiś wspólny mianownik, coś co niezależnie od tego co jest na topie w jakiś sposób spaja ich styl. U nas niestety jest to właśnie ta niechęć do zmian i przekonanie, że dobry wygląd zawsze wiąże się z dużymi kosztami, co akurat nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Błędem też jest to, że bardziej ufamy sklepowym witrynom niż własnym przekonaniom, a strach przed tym co nowe zmusza nas do brania bez zastanowienia tego co daje nam zachód w postaci H&Mu czy Zary. Nie doceniamy też polskich projektantów czy marek usilnie kopiując sieciówkowe manekiny, które powiedzmy sobie szczerze nie są żadną wyrocznią w tej kwestii.

     Czasem spotykam ludzi, na których twarzach maluje się zdziwienie, kiedy im mówię, że są świetnie ubrani, a naprawdę mam wrażenie, że widziałam ich na lookbooku. Mówią, że zupełnie nie zwracają uwagi na to co jest modne, nie interesuje ich to, że teraz się nosi ćwieki czy pastele. Kupili coś, bo im się podobało. Niektórzy kokietują, żeby nie wyszło, że cały poprzedni wieczór spędzili wymyślając strój (zwykle faceci, bo przecież to takie niemęskie i nie wypada). Niektórzy rzeczywiście nie zdają sobie sprawy, że przez przypadek wyglądają jak z reklamy dobrego gustu. Po prostu lubią się dobrze prezentować. Takich osób, jak i tych, którzy są świadomi swojego stylu jest z dnia na dzień coraz więcej, ale niestety nadal to tylko odsetek pośród tych, którzy zachowują się tak jakby modę uważali za coś złego albo głośno mówią o tym jak bardzo ich interesuje, a ubierają się tak jakby ich pojęcie o tym co wygląda dobrze nie zmieniło się od czasów pierwszych teledysków Liroya.

                                                                                                                                                 
     Nie trzeba być odjechanym na punkcie najnowszych trendów fashionistą, żeby wpływać na kondycję polskiej mody ulicznej. Nie trzeba ubierać się w swój tee, wymyślać outfitów czy używać innych branżowych sformułowań. Tak naprawdę to każdy z nas jest jej częścią i w mniejszym czy większym stopniu tworzy całokształt obrazu. Czego najbardziej nam brakuje, żebyśmy mówiąc o tym jak ubierają się Polacy czuli dumę, a nie wstyd? Otwartości. Ciągle jesteśmy zamknięci na modę i nie chodzi tu o wszelkie must have sezonu tyle co o zwykłą tolerancję względem tych, którzy nie boją się wyróżnić z tłumu. Bez tego, niestety nigdy nie usłyszymy o tym jak bardzo inspirujące są polskie ulice. A szkoda. 

tekst napisany dla bezstylu.com


                                    tak do tych skarpet w sandałach mój ulubiony pokaz Burberry w którym one występują w naprawdę fajnym wydaniu

3 komentarze:

  1. Love the video!! You have to write in english as well :) XOXO

    look-scout.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. I bardzo zgadzam się z ostatnimi zdaniami tego tekstu, gdyż sama miałam wrażenie, że ludzie widząc mnie ubrano inaczej... bardziej kolorowo... odważnie (bo nie ukrywam lubię bawić się barwami i strojami z różnych "epok" jak i przerabiać to co chce na mój własny gust) ... ludzie jakby patrzyli na wariatkę... a ja w mózg się za przeproszeniem śmiałam z tego, że wytykają palcami bo "na ulicy" coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również się zgadzam w 100%. Dopiero od niedawna ubieram się tak jak chcę. Głupio to brzmi ale jest bardzo prawdziwe. W końcu zrozumiałem że nie mogę ukrywać mojej osobowości pod beznadziejnymi ubraniami tylko dlatego by nie zostać nazwany pedałem ciotą itp. Uwielbiam kolorowe ubrania, niestandardowe zestawienia i teraz mam szczerze w nosie to jakie zdanie mają o mnie "konserwatywni Polacy". Realizuję swoją wizję samego siebie.
    Niech inni biorą przykład :)

    OdpowiedzUsuń